środa, 18 lutego 2015

rozdział 1

Dzisiaj mija 21 rocznica śmierci Kurta Cobaina, więc postanowiłam pójść się wypłakać w miejscu, w którym stał pomnik Kurta. Byłam tam sama, no nie do końca były tam może 2 osoby, ale nie na długo. Robiło się już ciemno musiałam się pożegnać z jego pomnikiem więc powiedziałam życzenie;
Kurt czemu w tak młodym wieku nas opuściłeś, chciałabym abyś był do końca mojego życia ze mną”.
Wtedy ujrzałam światło a w nim ciemna sylwetkę człowieka. Potem światło znikło, ale sylwetka nie .Wyglądało na to że się do mnie zbliża. Była coraz bliżej mnie, nie wiedziałam co zrobić czy uciec czy zostać. Po krótkim namyśle postanowiłam zostać, ponieważ uświadomiłam sobie że mógł być to sen. Kiedy się obejrzałam za siebie widziałam Kurta Cobaina! Byłam w szoku. Był jakiś dziwny jakby świecił lekko światłem. Nagle do mnie przemówił;
-Alice chciałaś abym był przy tobie, a więc jestem. Niestety nie mogłem przybyć do ciebie moim ciałem, więc jestem duszą. Widzisz mnie, ale inni mnie nie widzą. Widziałem jak cierpisz z powodu
mojej śmierci i samotności. Poprosiłem Boga aby mnie zesłał abym ci mógł towarzyszyć będę ci towarzyszył do końca twojego życia pod warunkiem że nikomu nie powiesz że mnie widzisz.
-Czy to jest sen?
-Nie to nie jest sen,- Odpowiedział Kurt cicho się przy tym śmiejąc.
-Czyli tylko ja cię widzę?
-Tak.
Zaproponowałam Kurtowi abyśmy poszli już do mnie bo bym miała szlaban od rodziców, że późno przychodzę do domu. On oczywiście się zgodził. Opowiedziałam mu że inspiruje mnie jego muzyka i że uwielbiam śpiewać. On mi zaproponował, że będzie mi pomagał rozwijać głos.
Byłam szczęśliwa. To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu.

******************************
Następnego dnia wstaje rano tak jak zawsze. Idę do łazienki aby rozczesać włosy, przemyć twarz i zrobić lekki makijaż, a następnie ubieram się. Po tym jak się ubiorę idę do kuchni aby poprosić mamę o to żeby mi zrobiła śniadanie do szkoły, a następnie udaje się do salonu gdzie na kanapie siedzi duch Kurta Cobaina. Zamknęłam drzwi od salonu aby mama nic nie podejrzewała, że gadam sama do siebie. Kurt rzekł:
-Pójdę z tobą do szkoły. Pamiętaj aby nic nie mówić innym że mnie widzisz.
-Dobrze nie powiem.
-Na którą godzinę idziemy?
-Na 10.30
-Siedzisz sama ?
-Tak.
-To dobrze usiądę z tobą.
-Co robimy po szkole?
-Pójdziemy do mojego ulubionego miejsca. Chodziłem tam kiedy rodzice się rozwiedli. Ponoć tam starszy ale ja nic nie widziałem ani nie słyszałem.
-To super.
Jest już 10.00 wychodzimy na przystanek, bo o 10.09 mamy autobus do szkoły. Po 20 minutach jesteśmy już w szkole. Kurt wszędzie za mną chodził. Ciąg dalszy nastąpi....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz