wtorek, 21 lutego 2017

Rozdział 9


Dzisiaj Kurt wcześniej wstał, ja jeszcze spałam jak zabita. Kurt usiadł na łóżku i rozmyślał.Potem Cobain zszedł na dół bo nikogo nie było. Ja się obudziłam i zauważyłam,że go nie ma. Zdziwiło mnie to,ponieważ zawsze jak wstawałam to siedział na łóżku i czekał aż się obudzę.Chwilę potem zeszłam na dół i tam również nie było tam Cobaina. Zaczynałam się powoli martwić, że w jakiejś podświadomości powiedziałam komuś o nim.Poszłam do salonu sprawdzić czy tam go czasem nie ma i na całe szczęście był.Kurt podszedł do mnie, uśmiechnął się i obejmując mnie pocałował moje usta.
-Co to za zmiana,że dzisiaj się obudziłam sama?
-A taka też, że chciałem nam zrobić śniadanie, które jest w kuchni, którego nie zauważyłaś 
(Uśmiechnął się i cicho się za śmiał)
-Tak się bałam, że zniknąłeś i go nie zauważyłam.
-Nie przejmuj się tak tym, bo to może się na prawdę stać, a tego nikt z nas na pewno nie chce .
(Ponownie się uśmiechnął i mnie przytulił)
Poszliśmy do kuchni zjeść śniadanie i przy okazji porozmawialiśmy o ostatnich wydarzeniach.
Kurt stwierdził, że nie opuści mnie już nawet na krok i że będzie przy mnie dopóki nie powiem nikomu o nim. Po pewnym czasie poszliśmy do salonu włączyliśmy telewizor. Akurat leciał mój ulubiony serial "Dr House", którego już dawno nie było, bo przestał być emitowany i teraz była powtórka drugiego sezonu. Kurt nie znał tego serialu, więc opowiedziałam mu mniej więcej o co chodzi w tym serialu. Kurt śmiał się z ciętej riposty House'a , ale uważał, że ta postać jest strasznym dupkiem i przypadła mu do gustu. Cobainowi przypadł bardziej do gustu Dr Chease, co dla mnie było śmieszne bo uważam że mają dość podobną urodę jeżeli chodzi o fryzury, z resztą sam Kurt się z tego śmiał. Po obejrzeniu tego odcinka stwierdziliśmy, że nie będziemy siedzieć w domu i że zrobimy coś twórczego. Postanowiliśmy pójść tam gdzie ostatnio Kurt mnie zabrał i napisać wspólnie piosenkę. Wzięłam swoją gitarę i zeszyt i poszliśmy. Kiedy dotarliśmy na miejsce to usiedliśmy razem i zabraliśmy się do roboty Miałam ogromną wenę,a akordy mi same do głowy przychodziły. Napisaliśmy piosenkę, w której znajdowały się wydarzenia z mojego dzieciństwa. Piosence nadaliśmy tytuł "Daddy's Memories". Podobała nam się ta piosenka i ma teraz do niej ogromny sentyment, bo jest ona moją pierwszą piosenką. Nadchodził wieczór, więc wracaliśmy już do domu. Mieliśmy nadzieje, że szybko wrócimy , jednak że nie spodziewaliśmy się że autobus się zepsuję w połowie drogi.Byłam strasznie zmęczona i marzyłam o powrocie do domu.Cobain to zauważył i zrobił wszystko, żeby mi umilić te godzinę czekania na zastępczy autobus. Poszliśmy nieco dalej usiąść, żeby nikt nie pomyślał że rozmawiam sama do siebie. Usiedliśmy na chodniku.Oparłam się o Kurta i usnęłam. Cobain od razu ułożył mnie w wygodniejszej pozycji , przytulił mnie do swojej piersi i głaskał mi włosy. kiedy przyjechał zastępczy autobus obudził mnie i pojechaliśmy do domu. Mama czekała na mnie w kuchni i zrobiła mi awanturę o to że tak późno wracam. Wytłumaczyłam jej się, że byłam u koleżanki z Seattle i że powrotny autobus się zepsuł.
Potem poszliśmy spać. Następnego dnia obudziłam się z dobrym nastawieniem na ten dzień. Przeczuwałam że będzie dzisiaj fajnie. Wzięłam do ręki telefon i zobaczyłam, że mam jedną nieprzeczytaną wiadomość, więc ją otworzyłam aby zobaczyć. Ku mojemu zdziwieniu była to wiadomość od mojej przyjaciółki z którą już dawno nie utrzymywałam kontaktu.  W wiadomości napisała że zmieniła swój gust muzyczny i że uwielbia rocka. Wiadomość mnie ta zdziwiła bo nigdy bym się tego po niej nie spodziewała ( zazwyczaj słuchała popowych boysbandów ). Zapytałam się skąd u niej taka nagła zmiana i jakich zespołów słucha. Chwile potem dostałam wiadomość;Przeglądając youtube przypadkiem natrafiłam na piosenkę "Friday I'm in love"zespołu The Cure. nigdy o tym zespole nie słyszałam, ale jak włączyłam te piosenkę to się zakochałam w tym głosie i brzmieniu i stwierdziłam,że to jest chyba taka muzyka która mi się podoba i włączałam co raz więcej piosenek tego zespołu. Potem stwierdziłam że się zakochałam w wokaliście, podoba mi się jego image i wokal i ogólnie zachowanie. Odkryłam w końcu coś co mnie na prawdę kręci :D 
Ucieszyłam się , że zaczęła słuchać rocka i zastanawiałam się czy by ją nie wciągnąć w Nirvane. Szczerze mówiąc nigdy wcześniej nie słyszałam o The Cure, ale tytuł tej piosenki był mi znajomy.
Chwile potem obudził się Kurt i pocałowaliśmy się na powitanie. Po chwili przytulania i pieszczot zapytałam się Kurta czy zna ten zespół. On mi odpowiedział na to,że to jest już dość stary brytyjski zespół Post-Punk-rockowy. Osobiście go nie słuchał i nigdy się z nimi nie spotkał. Po chwili dostałam kolejnego smsa od Lexi, w którym napisała że chce abym z nią pojechała na koncert tego jej ulubionego zespołu The Cure. Początkowo się wachałam bo parzcież to bez sensu iść na koncert zespołu , którego się nie zna, ale stwierdziłam że zapoznam się z tym zespołem a koncert będzie dobrym sposobem na ponowienie kontaktów z Lexi. Lexi napisała mi potem szczegóły koncertu, gdzie i kiedy się odbędzie. Koncert miał być za dwa dni a ja jeszcze nie miałam zielonego pojęcia o tym zespole. Wpisałam do google nazwę zespołu i poczytałam o nim. Wiedziałam już , że wokalistą zespołu był bodajże Robert Smith, którego wygląd był bardzo oryginalny. Miał natapirowane ciemne włosy i makijaż. Postanowiłam przesłuchać parę piosenek ,a Kurt się do mnie dołączył. Obydwoje stwierdziliśmy że zespół jest w miarę spoko i podobały nam się teksty piosenek które były bardzo romantyczne i oryginalne. Kurtowi spodobał się basista zespołu Simon Gallup. Mi osobiście bardziej podobał się wokal i gra Roberta Smitha. Słuchaliśmy The Cure praktycznie przez cały dzień, przy niektórych piosenkach było całkiem nam miło. Lada chwila zrobiło się późno i szykowaliśmy się do spania,
Następnego dnia obudziliśmy się z Kurtem razem i stwierdziliśmy że powinnam trochę poćwiczyć moją grę na gitarze , bo miałam długą przerwę, Kurt jak zwykle był moim mentorem, Potem razem wymyśliliśmy parę fajnych nutek do kolejnej mojej autorskiej piosenki. Wczorajsze słuchanie The Cure nas zainspirowało więc zeszło nam to szybko. Po pewnym czasie napisała do mnie Lexi, że załatwiła nam busa i że jutro o 9;00 podjedzie pod mój dom. Wraz z Kurtem stwierdziliśmy że pojedzie on ze mną, chociaż będzie dla mnie to trudne bo muszę trzymać się naszej głównej zasady że nikt nie może o nim widzieć. Kurt powiedział abyśmy dzisiaj poszli na jakiś dłuższy spacer i spędzali ze sobą czas dopóki możemy. To be contunied...
-